Gdyby gen. Choi Hong Hi nie nawiązał kontaktu z Koreą Północną Taekwon-Do ITF stałoby się marginalną bądź zupełnie zapomnianą odmianą sztuk walki i na pewno nie poznałyby jej miliony ludzi, przede wszystkim w krajach dawnego bloku państw związanych z ZSRR, w tym w Polsce.
Za sukces ojca cenę zapłacił jego syn.
***
Przypomnijmy:
Stałe zagrożenie atakiem ze strony Korei Północnej sprzyjało utrzymywaniu władzy w Korei Południowej przez dyktatorów wywodzących się z armii.
Od momentu powstania Republiki Korei Południowej w 1948 roku przez 45 lat, do 1993 roku, państwem rządziło
6 prezydentów-dyktatorów, a ówczesne koreańskie realia wyglądały w dużym uproszczeniu tak,
że albo było się "nikim", albo człowiekiem uwikłanym w rozgrywki
polityczne - ze wszystkimi ich konsekwencjami. Choi Hong Hi nie był
"nikim".
Pierwszym
prezydentem (od 1948 do 1960 r.) był Rhee Syng Man - po pamiętnym pokazie w
1954 roku, generałowi Choi Hong Hi udało się wkupić w łaski Prezydenta, jednak
w 1956 roku, na skutek różnych poczynań generała Choi Hong Hi "za
plecami" Prezydenta, ten uznał go za zagrożenie i nakazał jego wystąpienie z
armii, co też się stało.
Drugim
prezydentem był krótko sprawujący władzę (od 1960 do połowy 1961 r.) Yun Bo
Seon - generał Choi Hong Hi wrócił do armii i "przyłożył rękę" do
obalenia jego władzy.
Przewrót
wojskowy postawił na czele państwa trzeciego prezydenta, Park Chung Hee - tuż
po wojnie został on oskarżony i osądzony za kolaborację z Japonią, a Choi Hong
Hi był jednym z sędziów, którzy wydali wówczas na niego wyrok śmierci (później
anulowany). W trakcie prezydentury Park Chung Hee, generał Choi Hong Hi został
najpierw zesłany do Malezji, a później, czując się zagrożony, uciekł do
Kanady.
Park
Chung Hee sprawował władzę od sierpnia 1961 roku. To on doprowadził do
utworzenia Koreańskiego CIA (KCIA) - potężnej agencji, której okryte złą sławą
działania będą miały olbrzymi wpływ na życie obywateli Korei i oblicze Tae Kwon
Do - przyczynił się do utworzenia WTF. Rządy Park Chung Hee zakończyły się w październiku 1979 roku - zastrzelił
go szef KCIA!
***
1. propagandowo-wizerunkowy: popatrzcie! nawet tak wysoko postawiony południowokoreański generał "przejrzał na oczy!"
Jednym z atrybutów państw totalitarnych jest manipulacja. Teraz, gdy gen. Choi Hong Hi pojawił się już w Korei Północnej, należało "spalić wszystkie mosty" mogące doprowadzić go z powrotem do Korei Południowej.
Wszyscy znają praktykę, swego rodzaju inicjację, stosowaną w organizacjach i grupach przestępczych polegającą na tym, że aby nowicjusza uwiarygodnić i nierozerwalnie związać ze sobą, stawiano go w sytuacji, w której musiał wziąć udział w tzw. "skoku" lub np. kogoś publicznie "zlikwidować".
Nie można było zszargać dobrego imienia samego Generała, który miał być misjonarzem i wizytówką Korei Północnej. Poza tym ten 62-letni strateg i doświadczony gracz na arenie politycznej był zbyt przebiegły, aby ulec standardowym machinacjom.
Uwagę skupiono więc na znacznie łatwiejszym celu jakim był 26-letni, naiwny i rozpieszczony, a przy tym żądny przygód i udowodnienia swojej wartości Choi Jung Hwa. Całą operację trzeba było zaplanować i przeprowadzić w taki sposób, żeby zszargać jego opinię, a jednocześnie nie skrzywdzić jedynego syna człowieka, o pozyskanie którego chodziło.
W Korei po zastrzeleniu Park Chung Hee, rządy objął czwarty prezydent, Choi Kyu Hah, którego, po 11 miesiącach zastąpił piąty z kolei prezydent, Chun Doo Hwan (urząd sprawował od września 1980 do lutego 1988). Wcześniej jako szef dowództwa bezpieczeństwa armii prowadził śledztwo w sprawie zabójstwa Park Chung Hee - pod tym pretekstem zlikwidował swoich przeciwników politycznych. W kwietniu 1980 roku stanął na czele KCIA i już w maju tego roku, nie będąc jeszcze prezydentem, wprowadził w Korei stan wojenny podczas którego jeszcze w tym samym miesiącu krwawo stłumił skierowany przeciw KCIA protest w obronie demokracji w mieście Gwangju - około 200 osób zabito, a około tysiąca raniono (w 1996 roku za swoją działalność i masakrę w Gwangju skazano go na karę śmierci, ale już w następnym roku wyrok zmieniono na dożywocie, a w kolejnym 1997 roku został ułaskawiony i resztę życia, jako pokutę, spędził w klasztorze buddyjskim). Po nim władzę objął szósty przezydent (1988-1993) Roh Tae Woo (współpracownik poprzedniego prezydenta) również współodpowiedzialny za masakrę w Gwangju (za co także został skazany i następnie ułaskawiony).
.***
Manipulacja trwała około roku. Zaplanowano rzekomy spisek na życie krwawego dyktatora, nowego prezydenta Korei Południowej, Chun Doo Hwan odpowiedzialnego za masakrę w Gwangju. James - Choi Jung Hwa, miał znaleźć w Kanadzie zamachowców i dostarczyć dla nich pieniądze.
Kto trakujący poważnie tego typu przedsięwzięcie powierza zadanie nie będącemu agentem "dzieciakowi" (przeszkolonemu wyłącznie w do niczego tu nie przydatnej sztuce walki), bez koneksji w świecie zabójców czy terrorystów?
Chyba że z góry wiadomo, że "dzieciak" ma być tylko "kozłem ofiarnym"!
Kiedy sprawy przybrały obrót na tyle
zaawansowany, że można było Koreańczyka z kanadyjskim paszportem, James'a Choi
(Jung Hwa) skompromitować, najprawdopodobniej północnokoreańscy agenci donieśli
o rzekomym spisku, tym samym "udaremniając go".
Oczywiście odpowiednio nagłośniono sprawę
medialnie i zadbano, aby rozgłos nie przycichł. W tej sytuacji James Choi
uciekł do Korei Północnej, a generał Choi Hong Hi wobec presji opinii publicznej
(m.in. protesty przed jego domem) również wyjechał w 1982 roku do Korei
Północnej, gdzie przebywał przez dwa kolejne lata.
Teraz Generał był już "ich" na zawsze. Młodemu
zmanipulowanemu chłopakowi złamano życie i zszargano opinię, ale kogo to
obchodziło?
James Choi skazany zaocznie na 6 lat kanadyjskiego więzienia ukrywał się w krajach socjalistycznych do chwili utraty władzy przez koreańskich dyktatorów w 1993 roku. Główną obawą była ewentualna ekstradycja do Korei Południowej, gdzie mógł zostać potraktowany skrajnie surowo, z torturami i wyrokiem śmierci włącznie.
Pierwszym cywilnym prezydentem, sprawującym urząd od 25 lutego 1993 roku, został Kim Young Sam. Wówczas James wrócił do Kanady i poddał się karze więzienia. Ostatecznie w zakładzie spędził zaledwie (a może: aż!) jeden rok i pełnił tam funkcję nauczyciela języka angielskiego oraz pomagał w administracji, po czym został zwolniony.
Choi Jung Hwa nie ukrywa "błędów młodości" za które publicznie i medialnie wyraził skruchę, i przed którymi przestrzega młodych "kozaków" trenujących Taekwon-Do. W
2004 roku oficjalnie odzyskał prawo powrotu do Korei Południowej.